Niezwykła historia skarbów Środy Śląskiej
Mieszkańcy Środy Śląskiej – małego miasta pod Wrocławiem – przez kilkanaście dni znajdowali skarby na terenie zamkniętego ośrodka sportu i rekreacji, który niefortunnie przekształcono na zwykły śmietnik. Wszystko to wydarzyło się w ciepłe czerwcowe noce w 1988 roku.
Poszukiwaczy było bardzo wielu, a kopali po zmroku, żeby nikt ich nie widział. Ludzie zdawali sobie sprawę, że działają wbrew prawu. Wszystko, co było pod ziemią należało do państwa i nawet w PRL ustawy miały chronić zabytki i dzieła sztuki. W tamtych czasach ludzie stojący na straży uregulowań mało sumiennie przykładali się do swoich obowiązków. Ludzie mówili o dolnośląskim Eldorado, gdzie można było znaleźć naprawdę wartościowe okazy: złote i srebrne monety, zapinki, brosze, pierścienie, złote taśmy, a wszystko to wysadzane drogimi kamieniami. Ówczesnemu państwu nie udało się uchronić śmietnika tysiąclecia, gdzie znajdowano fragmenty najcenniejszego, polskiego znaleziska archeologicznego – wartość oszacowano na sto milionów dolarów.
„Miasto skarbów” – książka Tomasz Bonka wydana m.in. pod patronatem Money.pl, iWoman.pl, MenStream.pl, Gazety Wyborczej, Radia Wrocław i radia RAM – jest reportażem o skandalicznych okolicznościach odkrycia najcenniejszego skarbu znalezionego w Polsce. Historia zahacza jeszcze o inne znaleziska w Środzie Śląskiej sprzed 1988 roku jak i po nim.
Większości udało uniknąć się kary. 20 kwietnia 1989 roku (10 miesięcy po zatrzymaniu poszukiwań na śmietniku) wydano postanowienie o częściowym umorzeniu śledztwa, które wydał Tadeusz Majda, wiceprokurator Prokuratury Wojewódzkiej we Wrocławiu. Śledczy m.in. opisywali: w toku śledztwa stwierdzono nadto, iż niżej wymienione dalsze osoby, w wyniku podjętych poszukiwań odnalazły na wysypisku wspomnianego Ośrodka Sportu i Rekreacji, wyroby ze złota lub ich fragmenty oraz złote i srebrne monety: – Czesław W., w dniach 5-6 czerwca 1988 r., przy pomocy swego szwagra Bogusława Z. i jego żony Grażyny oraz przy wykorzystaniu wykrywacza metalu – dwie zausznice, podstawę diademu, fragment pierścionka i inne, a także dwanaście monet złotych i dziewięć srebrnych łącznej wartości, jako kruszcu, 3.168.100 zł. W dniu 1. lipca 1988 r. Czesław W., na wezwanie funkcjonariuszy MO, apelujących o zwrot ewentualnie posiadanych przedmiotów, złożył oświadczenie informujące o fakcie odnalezienia wyrobów ze złota i monet, a następnie wskazał miejsce ich ukrycia.
Podobnych do tej spraw było prawie trzydzieści. Większość z nich zakończyła się umorzeniem, za niską szkodliwość czynu lub – jak uznał prokurator – ze względu na niepopełnione przestępstwo, znalazcy przecież zwracali znalezione skarby…
Środa Śląska w późnym średniowieczu była bardzo prężnie rozwijającym się ośrodkiem handlowym. W mieście osiedliło się kilku zamożnych Żydów, którzy posiadali wiele cennych kosztowności. Wówczas Śląsk był pod panowaniem Karola IV Luksemburskiego, który popadł w kłopoty finansowe. Pomimo tych niepowodzeń marzyła mu się korona cesarza, a Jan ze Środy postanowił mu w tym pomóc. Obiecał, że załatwi pożyczkę u jednego z bogatych Żydów – Muscho czyli Mojżesz był najbogatszym z nich. Przystał na tę propozycję, ale zażądał zastawu w postaci klejnotów i zapewnienia trzyletniego prawa pobytu na Śląsku i zwolnienia z podatku. 3 września 1348 roku Karol IV przystał na to i na tę okoliczność nawet wystawił dokument.
Karol IV koronował się na cesarza niemieckiego, a Jan ze Środy został kanonikiem cesarstwa. Na Śląsku wybuchła epidemia dżumy i pochłonęła dziesiątki ludności. O zasianie zarazy posądzono Żydów, którzy zaczęli uciekać przed pogromem. Muscho w pośpiechu klejnoty Karola IV zakopał pod swoim domem, myśląc że kiedyś po nie wróci. Tak przetrwały 650 lat, aż odkryła je koparka.
Muzealnicy byli wstrząśnięci w jakim stanie wracały te wszystkie kosztowności. Fragmenty przepięknej biżuterii, które były pogięte, połamane kawałki złota wysadzane drogimi kamieniami. Do dzisiaj nie wiadomo jak wiele kosztowności zostało po prostu skradzionych. Co się stało z orłami z korony pięknej Blanki? Co jakiś czas złodzieje próbują coś sprzedać, ale na szczęście wielu antykwariuszy jest bardzo czujnych.
Treść powstała na podstawie artykułu Tomasza Bonka opublikowanego 16.12.2014 roku w serwisie iWoman.pl