Menu

Kooperatywa spożywcza i życie bez korków

3 minuty czytania
Kooperatywa spożywcza i życie bez korków
Jedzą zdrowo, przemieszczają się rowerami, fot. Shutterstock
0

Sprzedali samochód i jeżdżą rowerami, nawet w zimie. Zamiast w hipermarkecie, kupują od rolnika. Poznaj rodziny, które nie wiedzą, co to stanie w korkach i fast food.

0

Wbrew dzisiejszym trendom, Paulina i Marcin Dumniccy z Krakowa stworzyli pierwszą w kraju spółdzielnię oraz kooperatywę spożywczą. Dzięki tej inicjatywie mogli zakupić rower towarowy służący do przewożenia dużych gabarytów, takich jak kanapa. Do pracy przemieszczają się właśnie rowerem i kupują produkty spożywcze wprost od rolnika. Sami deklarują, że nie są ekoświrusami. Według rodziców trójki dzieci, pokonywanie przez cały rok wielu kilometrów dziennie do pracy (Paulina 75 km, Marcin 40 km) przynosi im satysfakcję i oszczędności, a ekologiczne warzywa i owoce poprawiają ich zdrowie. Spółdzielnia zrzesza coraz większą liczbę członków, a początki miała w grupie znajomych z Wrocławia. Na starcie, jak każda młoda rodzina, byli dumnymi posiadaczami czterech kółek, lecz doszli do wniosku, że auto generuje olbrzymie, niepotrzebne koszty.

Policzyłem, że średnio generowało koszt około 10 złotych dziennie, nawet, jeśli tylko stało na ulicy. Wyszło, że taniej będzie skorzystać od czasu do czasu z taksówki albo komunikacji miejskiej. Na wakacjach można wynająć samochód. Ekonomiczny bilans i tak wychodzi na plus.

Obce stały się im takie problemy związane z samochodem, jak koszty ubezpieczenia, rejestracji, przeglądów, czy prozaiczne, acz uciążliwe, skrobanie szyb zimą, czy wieczne zamartwianie się, czy znajdą miejsce do parkowania. Stali się wolni i niezależni. Dzięki lokalizacji mieszkania w centrum, spacerek do przedszkola, szkoły, czy przychodni stał się dla nich przyjemnością.

Inspirację do zmiany sposobu przemieszczania się i życia, zaczerpnęli z Holandii, gdzie mieszkali przez jakiś czas. Jako rowerzyści nie są niewolnikami hipermarketów, bo zakupy robione po drodze w drobnych sklepikach, na straganach, stają się prostsze, zdrowsze i szybsze. Jedynym minusem mieszkania w centrum jest utrudniony dostęp do terenów zielonych, choć mieszkanie za miastem zmusza do kupna samochodu, czego chcieliby uniknąć. Zaraz dodają, że wyprawa rowerowa na łono natury jest samą przyjemnością.

Jak jednak rodzice radzą sobie z dłuższymi wypadami wakacyjnymi? Twierdzą, że wiele wycieczek może stać się wypadami rowerowymi, można też skorzystać z tanich lotów, czy z pociągu. Taki sposób podróżowania zmusza do zabrania tylko niezbędnych rzeczy.

Rodzina chwali się przy okazji swoimi wyczynami rowerowymi. Podczas jednej z wypraw z Przemyśla do Sanoka, przez Krosno do Rzeszowa, z dwójką dzieci, pokonali ponad 300 kilometrów. Dzieci były zachwycone jazdą w fotelikach rowerowych, czy na rowerkach podczepianych do roweru rodzica. Tata twierdzi, że Dzieciaki bardzo lubią te wyprawy, bo nie brakuje przygód. Rower jest czymś naturalnym dla nich.

Rower transportowy, czyli alternatywa dla dostawczaka

Świetnym rozwiązaniem dla rodziców urządzających wypady za miasto z dziećmi okazało się kupno roweru transportowego. Tak modna ostatnio organizacja imprez urodzinowych dla dzieci w plenerze, okazała się także atrakcją dla niezmotoryzowanych rodziców. Dumniccy co roku pod kopcem Krakusa organizują dla znajomych ze szkoły czy przedszkola piknik i właśnie rower transportowy rozwiązuje ich problemy logistyczne. Rower cargo to spory wydatek rzędu 5 tysięcy złotych, ale został zakupiony wspólnie z kilkunastoma osobami, z którymi stworzyli spółdzielnię rowerową. Taki sprzęt pozwala im przewieźć nie tylko wielkogabarytowe zakupy, ale nawet choinkę. Krakowska spółdzielnia cyklistów w wieku od 20 do 40 lat zrzesza członków różnych profesji, od matematyków przez informatyków, po licealistów. Liczba godzin korzystania uzależniona jest od liczby wykupionych udziałów, a jeden udział to sto złotych. Problem ewentualnych kłótni o czas i godziny korzystania rozwiązuje grafik dostępny w internecie.

To cudo zwane rowerem towarowym składa się z trzech kół i pojemnej skrzyni. Jego zalety porównywalne są z normalnym miejskim rowerem, a dodatkowo można do niego zapakować naprawdę wiele, bo ładowność bagażu wynosi 100 kg. W razie potrzeby przewiezienia dzieci, montuje się specjalne ławeczki i pasy. Jedynym minusem jest jego ciężar, a przy tym ograniczona zwrotność. Szczególnie należy uważać przy ostrych zakrętach, czy wysokich krawężnikach. Konieczna stało się również znalezienie garażu, ale krakowska kooperatywa rowerzystów rozwiązała również ten problem. Niestety tak ciężkiego i drogiego sprzętu nie można przechowywać, ani na ulicy, ani w przedpokoju, czy na balkonie.

Takie inicjatywy rowerowe są powszechne w miastach zachodniej Europy, jak Bordeaux, oraz w całej Holandii, czy Danii. Rowery towarowe w czasie ograniczonego ruchu samochodowego, czy firmy spedycyjne dysponujące tylko takimi pojazdami, to codzienność na ulicach naszych dalszych sąsiadów.

W stolicy mamy już rower towarowy Vela na Mokotowie, czy na Bródnie oraz wypożyczalnie rowerów cargo. W Łodzi zaś powstała VeloTaryfa, a dwu- i trzykołówki jeżdżą z powodzeniem po Trójmieście, czy po Lublinie. Swego czasu krakowska wersja roweru towarowego służyła za tzw. lotną czytelnię, czy atrakcję festynu w ogrodzie botanicznym. Jeden z członków spółdzielni przekonuje, że jeśli naprawdę nie musimy dojechać do miejsca docelowego autem, to przesiądźmy się na rower. Dzięki zmianie sposobu transportu możemy nie tylko polepszyć jakość naszego powietrza i zmniejszyć korki, ale i zafundować sobie poczucie niezależności i wolności podczas jazdy.

Treść powstała w oparciu o reportaż Anny Frankowskiej opublikowany w serwisie iWoman.pl w dniu 13.01.2015.

Skomentuj

Czytaj także

Obserwuj nas na Facebooku!

Newsletter

Bądź zawsze na bieżąco z iWoman! Zapisz się do bezpłatnego newslettera.

Zapisz się
Uwielbiamy ciasteczka! Dlatego wykorzystujemy pliki cookies do przechowywania informacji na Twoim komputerze. W każdym momencie możesz dokonać zmiany ustawień i wyłączyć ciasteczka. Rozumiem